Majówka

3.05.2021-8.05.2021

Ten pierwszy wiosenny długi weekend, na który większość ludzi planuje krótki urlop. Tak było też z nami, zorganizowaliśmy rejs, na który popłynęli z nami znajomi, był Toruń, Poznań, Rzeszów i Warszawa (multimiastowo☺).

I ETAP Gdańsk – USTKA

Po zakupach, zaształowaniu z Górek Zachodnich wyruszyliśmy po 12, obraliśmy kierunek na Hel, przy spokojnym Morzu dotarliśmy na miejsce wieczorem. Oczywiście nie mogło zabraknąć śpiewów i opowieści żeglarskich i podróżniczych. Rano szybki spacerek po mieście, rewizja co się zmieniło, lody, gofry i ruszyliśmy w dalszą drogę tym razem kierunek Łeba, z krótkim przystankiem we Władysławowie na zebranie sił dla załogi, dla niektórych na podjęcie decyzji o powrocie do domu, jednak dzielny Zuch pozostał z nami i mimo silnej choroby morskiej przezwyciężał swoje słabości ☺ Do Łeby dotarliśmy w nocy, podejście karkołomne, Marina z Kapitanatem zakładała się otwarcie na radio czy damy radę wejść ze względu na nasze zanurzenie, ale nasz dzielny Kapitan bezpiecznie wprowadził jacht i załogę do portu, skoczyliśmy do jedynej otwartej pizzerii w mieście (pizzę zamówiliśmy już z morza), ciepłe jedzonko po kilkunastu godzinach na wodzie było zbawienne. O poranku spacer po falochronie oraz plaży, podjęcie decyzji dotyczącej wypłynięcia, gdyż zapowiadane były silne wiatry, jednak stwierdziliśmy, że wypłyniemy i w bezpiecznym czasie dopłyniemy do Ustki. Tak też uczyniliśmy.

USTKA

W Ustce byliśmy w nocy, bez problemu otworzono nam kładkę, zacumowaliśmy w miejscu osłoniętym od wiatru i czekaliśmy na nadchodzący sztorm, z wizją spędzenia min 2 dni w porcie. Nie możemy powiedzieć, że były to dwa dni leniuchowania, gdyż postanowiliśmy zwiedzić okolicę, odwiedziliśmy bunkry nieopodal portu (polecamy tą miejscówkę przemiły Pan, który opowiedział nam sporo o historii tego miejsca, wypożyczyło dobre rowery trekingowe dla całej załogi oraz udostępnił miejsce do grillowania, świeża flądra i halibut z grilla palce lizać), pospacerowaliśmy po mieście, wypożyczyliśmy też rowery i wzdłuż trasy rowerowej  R10 dotarliśmy na przepiękną plażę – Orzechowo, ogromne klify z powrastanymi korzeniami drzew, las i widok morza, cudownie! Byliśmy zauroczeni tym miejscem i polecamy je odwiedzić, głusza brak turystów i natura. Nasza wycieczka opiewała na ok. 30 km, jak dla Wików morskich był to nielada wysiłek. W drodze powrotnej szybkie zaprowiantowanie, świeże ryby z miejscowego sklepu rybnego w porcie od przemiłej Pani nasz nadworny kucharz Karol „Okrasa” przyrządził jak na morskiego kucharza przystało, załoga z pełnymi brzuchami po odpoczynku dalej ruszyła na eksplorację Ustki, w porcie spotkaliśmy miejscowego rybaka, chwila rozmowy, kilka pytań, i nogi pod nami się ugięły.

Polskie Rybołówstwo w XXI wieku

Rybołówstwo to jeden z najniebezpieczniejszych zawodów na świecie, wymaga wiele charyzmy, odwagi, poświecenia, umiejętności, niestety nie jest to zawód doceniany i totalnie nieopłacalny. Pieniądze jakie rybak dostaje na skupie za kilogram ryby to często 10% ceny za którą później kupujemy rybę w sklepach, obostrzenia jakie są nakładane na polskich rybaków nie są współmierne z tymi, których przestrzegają nasi bałtyccy sąsiedzi, polscy rybacy mówiąc kolokwialnie muszą kombinować alby móc złowić a potem sprzedać rybę, wielu z nich jest to jedyny sposób utrzymania rodziny. Z naszych doświadczeń jeśli jesteście nad morzem, wstańcie wcześniej rano, zajrzyjcie do portu i spróbujcie kupić rybkę prosto od rybaka, w wielu przypadkach są bardzo przychylni żeby taką rybę oporządzić i dać wam gotową do ugotowania. W naszej opinii jest to dobry sposób na wsparcie pojedynczych rybaków, którzy często nie są w stanie konkurować z koncernami, bądź dużymi firmami. 

Z roweru na jacht

Dwa dni w Ustce pełne były wielu przygód i wrażeń. Wiatr ustał postanowiliśmy wyruszyć w drogę powrotną do Gdańska, po sztormie pozostała spora fala więc trochę nami pobujało, z przystankiem na Helu dopłynęliśmy do Gdańska, w marinie na Motławie przywitał nas przesympatyczny Pan ochroniarz, z którym mieliśmy już okazję się poznać podczas sylwestrowego rejsu. Spacer po mieście, wieczorna posiadówka z załogą, mogliśmy też chwilkę odpocząć po dość długim przelocie. Odwiedziliśmy też ekipę, która remontowała słynny żaglowiec Bonawenatura, skoro świt wyszliśmy z Gdańska w stronę Górek Zachodnich, zdaliśmy jacht i udaliśmy się na ostatni obiad z naszą majówkową rodzinką. 

To był niezapomniany rejs pełen przygód, wzmagania się z szalejącym błędnikiem dla co po niektórych, przebyliśmy około 250 mil a przede wszystkim spędziliśmy wspaniały czas z cudowną załogą, za co serdecznie Wam dziękujemy!

Oby więcej takich rejsów !!! 

Do zobaczenia na morzu 

Zuch załoga

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments